Z ogromnym żalem żegnamy Pawła Trembaczowskiego, bioenergoterapeutę, uzdrowiciela, wieloletniego pracownika Centrum Medycyny Naturalnej i Psychoterapii w Katowicach. Przyjaciela red. Niny Grelli i nas wszystkich. Człowieka, który pomógł wielu ludziom. Zmarł 11 lutego w wieku 73 lat. Pogrzeb odbędzie się dzisiaj w Świętochłowicach.
Predyspozycje do pomagania chorym Pawła Trembaczowskiego sprawdzali specjaliści z PAN w Warszawie. Dla niego najbardziej satysfakcjonujące było wyprowadzanie ludzi ze śpiączki, leżących miesiącami na szpitalnych OIOM-ach. Bardzo zapadli mu w pamięć chorzy na ziarnicę złośliwą i raka płuc, którym lekarze nie dawali już szans, a dziś cieszą się życiem.
Żona oglądała program o Pawle Połoneckim i powiedziała mi: zobacz on Paweł i ty Paweł, to może spróbuj przyłożyć mi ręce, żeby przestał boleć mnie żołądek. Podziałało i tak nas to oboje zaskoczyło, że poszedłem do pani Iki Marii Jarochowskiej z redakcji katowickiego „Wieczoru”, która prowadziła wtedy rubrykę radiestetów. Ona pokierowała mnie do Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, gdzie przeszedłem badania, które wykazały, że moje biopole jest piętnastokrotnie większe od normalnego. Później był kurs w Kielcach, egzaminy czeladnicze, a następnie mistrzowskie. Dużo jeździłem po świecie i rozwijałem swoje umiejętności w USA, Szwecji, Niemczech i Francji. Zostałem nawet wpisany na listę uznanych bioenergoterapeutów w USA. Od 38 lat jestem bioenergoterapeutą – mówił Paweł Trembaczowski.
Rok temu z powodów osobistych ograniczył swoją aktywność zawodową do przyjmowania pacjentów wyłącznie w swoim domu w Świętochłowicach. Wcześniej przyjmował w Katowicach. Zawsze też na zakończenie targów „Bliżej zdrowia, bliżej natury” przeprowadzał zbiorowe seanse.
- Zawsze rozpoczynam od diagnozy radiestezyjnej osoby, która do mnie przychodzi. Ustalam miejsca w jego ciele, w których wyczuwam zaburzenia przepływu energii. Dopiero później czytam dokumentację medyczną, jeżeli zainteresowany moją pomocą taka przynosi. Jeżeli są rozbieżności w moim rozpoznaniu i ustaleniach tradycyjnej medycyny to proponuje wykonanie dodatkowych badań. Przy pierwszym spotkaniu zalecam konkretny zestaw ziół do wykupienia w sklepie czy w aptece. Wizytę kończy zabieg bioenergoterapeutyczny i zaproszenie na kolejny za miesiąc. Organizm musi się nasycić, ja go wzmacniam swoją energią, ale trzeba czasu, żeby w ciele zaszły pozytywne zmiany, podobnie jak nie ma natychmiastowego efektu po zażyciu leku czy operacji. Po czterech zabiegach proszę o wykonanie badań kontrolnych. A po nich, kończymy zabiegi lub zmniejszamy ich częstotliwość – opowiadał Paweł Trembaczowski, rok temu na łamach miesięcznika Szaman.
Żegnamy Pawle! Będziemy Cię pamiętać. Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach.